Strona główna | Mapa serwisu 
 
Wybór orędzi
Wybór orędzi > cz. 5
9.11.86 r.
Jezus ukazał mi obraz Biczowania.

– Kiedy Mnie ubiczowali, pluli na Mnie i zadali Mi wiele gwałtownych ciosów w Głowę, powodujących Moje ogłuszenie. Kopali Mnie w żołądek, co wstrzymało Mi oddech i spowodowało, że upadłem na ziemię jęcząc z bólu. Uczynili ze Mnie zabawkę dla swojej rozrywki, kopiąc Mnie jeden po drugim. Byłem nie do rozpoznania. Moje Ciało było rozdarte podobnie jak i Moje Serce. Kawałki Moich rozszarpanych mięśni zwisały na całym Moim Ciele. Jeden z prześladowców podniósł Mnie i wlókł Mnie, bo nie umiałem się już utrzymać na nogach. Potem przyoblekli Mnie w swoje szaty, popchnęli Mnie do przodu i wznawiając ciosy bili Mnie po Twarzy. Uszkodzili Mi nos. Męczyli Mnie. Słyszałem ich przekleństwa, córko. Jaką nienawiścią i szyderstwami odbijały się ich głosy powiększające Mój Kielich! Usłyszałem, jak mówili: “Gdzie zgromadzili się twoi przyjaciele, podczas gdy ich król jest z nami? Czy wszyscy Żydzi są tak perfidni jak oni? Popatrzcie na ich króla!” I ukoronowali Mnie Koroną splecioną z Cierni, córko. “Gdzie są twoi Żydzi, aby oddać ci pokłon? Ty JESTEŚ królem. Czyż nie jesteś nim? Czy możesz udawać króla? ŚMIEJ SIĘ! Nie płacz. Jesteś królem, prawda? Zatem zachowuj się jak król.”

Związali Mi Stopy i kazali Mi iść do miejsca, gdzie znajdował się Mój Krzyż. Córko, nie mogłem tam podejść, bo związali Mi Stopy. Wtedy powalili Mnie na ziemię i ciągnęli za włosy aż do Mego Krzyża. Moje Cierpienie było nie do zniesienia. Skrawki Mojego ciała, które zwisały po Ubiczowaniu, zostały poodrywane. Rozluźnili więzy na Moich Stopach i kopali Mnie, abym wstał i wziął Moje jarzmo na Ramiona. Nie mogłem widzieć, gdzie znajdował się Mój Krzyż, ponieważ wbite do Mojej Głowy Ciernie zalały Moje Oczy Krwią broczącą Mi po Twarzy. Wtedy podnieśli Mój Krzyż, położyli Go na Moich Ramionach i popchnęli Mnie w stronę wyjścia.

O, Moja córko, jakże był ciężki ten Krzyż, który musiałem nieść! Zbliżyłem się po omacku do bramy, prowadzony przez bijącą Mnie z tyłu rózgę. Próbowałem zobaczyć drogę poprzez Krew palącą Mi Oczy. Wtedy poczułem kogoś, kto otarł Moją Twarz. Przejęte trwogą niewiasty zbliżyły się, aby obmyć Moją opuchniętą Twarz. Usłyszałem, jak płakały i lamentowały. “Bądźcie błogosławione”– powiedziałem – “Moja Krew obmyje wszystkie grzechy ludzkości. Popatrzcie, Moje córki, czas waszego zbawienia nadszedł.” Podniosłem się z trudem. Tłumy rozstąpiły się. Nie widziałem wokół Mnie żadnego przyjaciela, nie było tam nikogo, kto by Mnie pocieszył. Moja agonia wydawała się nasilać i upadłem na ziemię. Żołnierze obawiający się, że umrę przed Ukrzyżowaniem, dali rozkaz mężczyźnie, zwanemu Szymonem, aby niósł Mój Krzyż. Moja córko, nie był to gest dobroci ani współczucia, lecz chęć oszczędzenia Mnie dla Ukrzyżowania.

Po przybyciu na Górę rzucili Mnie na ziemię, zdarli Moje szaty i pozostawili Mnie nagiego, wystawiając na widok wszystkich. Moje Rany otwarły się na nowo, a Krew płynęła na ziemię.

Żołnierze zaproponowali Mi wino pomieszane z żółcią. Odmówiłem przyjęcia go, bo miałem już w Swoim wnętrzu gorycz, jaką napoili Mnie Moi wrogowie.

Szybko przybili Mnie. Najpierw Ręce. Po przymocowaniu Mnie Gwoździami do Krzyża rozciągnęli Moje poranione Ciało i przeszyli gwałtownie Moje Stopy.

Córko! O, córko, jakie cierpienie! Jaka agonia! Jaka Męka dla Mojej Duszy! Opuszczony przez Moich umiłowanych, przez Piotra, który się Mnie zaparł, a na którym właśnie zbudowałem Swój Kościół. Opuszczony przez resztę Moich przyjaciół, którzy się Mnie wyparli, zostałem zupełnie sam, pozostawiony Moim wrogom. Płakałem. Moja Dusza napełniona była bólem.

Żołnierze podnieśli Mój Krzyż i wstawili Go do ziemi. Patrzyłem na tłumy z miejsca, na którym się znajdowałem. Niewiele widząc Moimi nabrzmiałymi Oczami, obserwowałem ludzi. Nie widziałem żadnego przyjaciela, lecz tylko tych, którzy wyśmiewali się ze Mnie. Nie było tam nikogo, kto by Mnie pocieszył: “Boże Mój! Boże Mój! Czemuś Mnie opuścił?” Opuszczony przez wszystkich, którzy Mnie kochali.

Mój Wzrok spoczął na Mojej Matce. Patrzyłem na Nią i Nasze Serca mówiły. “Daję ci Moje dzieci umiłowane, aby stały się również Twymi dziećmi. Będziesz ich Matką.”
Wszystko wypełniało się, zbawienie było bliskie. Widziałem otwierające się Niebiosa i wszystkich aniołów stojących w ciszy.

“Ojcze, w Twoje Ręce oddaję Ducha Mego. Jestem teraz z Tobą.”

Ja, Jezus Chrystus, opisałem ci Moją agonię. Nieś Mój Krzyż, Vassulo, nieś Go dla Mnie. Mój Krzyż błaga o pokój i miłość. Wskażę ci Drogę, bo cię kocham, córko.

5.03.90 r.
Moje dziecko, czy zrozumiałeś w pełni Moją Mękę? Ja jestem Tym, który wyzwolił cię od Śmierci. Dla ciebie byłem Prześladowany... Zniekształcony razami, stałem się tarczą dla plujących, wzgardzony, wyśmiany, ośmieszony. Wszystko to dla twojego wyzwolenia. Z Mojej Wielkiej Miłości do ciebie zostałem bezlitośnie ubiczowany. Na Moich Ramionach niosłem twoje grzechy bez jakiejkolwiek skargi. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak Ja nie otworzyłem ust Swoich. I aby cię uwolnić, Mój umiłowany, pozwoliłem się przeszyć tym, których stworzyłem. Tak, przebili Ręce, które ich stworzyły, ale dzięki Moim Ranom uzdrowiłem cię... Z miłości do ciebie wytrzymałem godziny cierpienia, aby twą duszę wydobyć z otchłani. Ja jestem twoim Świętym, a jednak pozwoliłem ci rozciągnąć Mnie na Krzyżu aż do całkowitego rozdzielenia wszystkich Moich Kości. Odczuj dziś Moją agonię, odczuj Moje pragnienie z powodu braku miłości, odczuj tę Miłość, której żaden potok nigdy nie będzie mógł ugasić i żaden strumień nigdy nie zdoła zatopić. Czy zobaczę cię kiedyś, ciebie, który ciągle jeszcze błądzisz po tej pustyni? Powróć do Mnie, by pojednać się ze Mną, i żyj w świętości, porzucając swoje ścieżki.

Z boleścią i ze łzami patrzyłem na to oddalające się bezbożne pokolenie, idące za Złą Skłonnością zamiast za Cnotą, za śmiercią zamiast za życiem. To pokolenie bowiem zawierzyło kłamstwu, rodząc w ten sposób racjonalizm będący początkiem ateizmu. Jak długo jeszcze muszę pozostawać opuszczony i samotny w każdym Tabernakulum, kiedy Krwawe Łzy płyną po Moich Policzkach, rozdzierając każde włókno Mojego Serca? W każdej godzinie powtarza się w Mojej Duszy Moja agonia z Getsemani. Wejdź w Moje Rany, a zrozumiesz Moje konanie.

29.04.87 r.
(...) Na drugi dzień rano.
– Ja jestem Panem Jezusem. Usłyszałaś Mój Krzyk. To byłem Ja. On cię obudził. Krzyczałem z Mojego Krzyża. To był Mój ostatni wielki okrzyk, który wydałem, gdy byłem jeszcze w ciele. Okrzyk napełniony cierpieniem, bólem, goryczą, pochodzący z głębokości Mojej Duszy, przeszywający wysokości Niebios. On wstrząsnął fundamentami ziemi i rozdarł na dwoje serca tych, którzy Mnie kochali, tak jak rozdarł zasłonę Świątyni. Wzbudził sługi oddane, gotowe pójść za Mną, tak jak obudził zmarłych z ich grobów, odsuwając przykrywającą ich ziemię, jak obalił Zło. Silne grzmoty wstrząsnęły nawet wysokościami Niebios. Wszyscy aniołowie upadli na twarz, drżąc, i adorowali Mnie w ciszy. Moja Matka stojąca bardzo blisko Mnie, słysząc Mój Okrzyk, upadła na kolana, a Jej Twarz zalała się łzami. Nosiła ten ostatni Okrzyk w Sobie aż do dnia Swego Zaśnięcia... Cierpiała...

Napełnia Mnie gorycz, bo cierpię wciąż z powodu wszelkich nieprawości świata, złośliwości, bezprawia i egoizmu. Mój okrzyk wzmaga się z każdym dniem. Byłem pozostawiony sam na Moim Krzyżu; sam by nieść grzechy świata na Swoich Ramionach; sam, by cierpieć; sam, by umrzeć, przelewając Krew. Ona pokryła całą ziemię, przynosząc wam Odkupienie, Moi umiłowani. Ten sam Okrzyk trwa teraz na ziemi jak echo przeszłości. Czy żyję w cieniach przeszłości? Czy Moja Ofiara była daremna? Jakże możecie nie słyszeć Mojego Krzyku z Mojego Krzyża? Dlaczego zatykacie sobie uszy i usiłujecie go unicestwić? Dalej...
prawdziwezycie@o2.pl